WALKA O SZKOŁĘ

Antek był sympatyk przewodników i Pogotowia. Parę razy byliśmy razem na wyprawach ratowniczych. Raz my byli obydwaj w poszukiwaniu Ciaptaka przewodnika w Giewoncie. To było na jesień, zaczęło strasznie kurzyć. Szukaliśmy od rana do nocy i ostatnimi siłami przewalcowaliśmy śnieg do Kuźnic – tyle nasypało w jeden dzień śniegu. A Ciaptak nie został odnajdziony do dziś. Antek dużo wysiadywał z moim bratem Jędrzkiem w Roztoce, a z Bigosem zawsze grywali na skrzypcach w Pięci. Raz poszedł Antek z Justynem Wojsznisem i z Adamem Jabłońskim do Pięci w zimie – a tam Bigos samiutki, pod pierzyną siedzi i na skrzypcach gra i gada tak: „uważajcie jako czterech nas się zeszło na J – Jantek, Jadam, Justyn i ja Józef”. Antek przeważnie siedział na polanie pod Wysoką i w Kaczej Dolinie. Po słowackiej stronie my się spotykali, w Pięciu Stawach Spiskich my się spotykali. Tematów nam nigdy nie brakło – to już nie zaistniało żebyśmy nie mieli co gadać. Uważaliśmy go za brata, kto go znał to go lubił, a że znali go wszyscy, więc wszyscy lubili. Wśród baców i juhasów był znany – a tak świetnie mówił i śpiewał po góralsku, że go nie poznali bace i juhasowie że jest nie góral.

Potrafił w karczmie siedzieć całą noc i cały dzień i śpiewać z; nimi. Jeszcze w ostatnim roku, co już widać było po nim chorobę – w Rybnej my raz pili cały dzień, bo tam strasznie dużo górali chodzi i śpiewają a on lubił posłuchać. Potem przyszedł jeszcze raz na Kiry, że pójdzie na Miętusią – i zaczęliśmy gadać, pić i śpiewać do wieczora, aż póki nas z karczmy nie wygnali. Kiejby on tu ze mną był, toby my najlepiej sobie wszystko przypomnieli.

Józef Krzeptowski

Gdy wspominam Kenara rysuje się w mojej pamięci obraz o czystości i szlachetności niezwykłej. Kenar był skomponowany bezbłędnie.  Piękno  jego  głowy,  siła  jego  talentu,  wzniosłość   jego

14 / 20