NAUCZYCIELE – GRZEGORZ PECUCH, WŁADYSŁAW HASIOR I TADEUSZ BRZOZOWSKI

W PRACOWNI SZKOLNEJ

FOT. KRYSTYNA GORAZDOWSKA

uzyskało też dodatkowy tytuł, który sobie sam wypracował przy pomocy bliskich mu ludzi i utalentowanej młodzieży – nazwę „Szkoła Kenara”.

Marian Wnuk


[…] Mówiąc o fenomenie „Szkoły Kenara”, zapomina się chyba trochę, że była to szkoła i środowisko stworzone przez obojga Kenarów. Była to szkoła obojga Kenarów i wielu Ich przyjaciół, której do niej przyciągali, również wybitnych, o czym wiadomo. Zakopane było wtedy wciąż jeszcze tym miejscem, w którym można było spotkać takich ludzi […] Myślę, że szkoła była dla wielu pedagogów bezpiecznym miejscem, może przytuliskiem dla postaci naprawdę nietuzinkowych, oddanych, dobrych i niezapomnianych, rodzajem bezpiecznego azylu, z czego po latach lepiej sobie zdałem sprawę. Było to miejsce bezpieczne i miłe. Pamiętam do dziś skarcenie mnie (które odczułem jakby było odrobinę porozumiewawcze) za szczeniacki brak powagi i brak należytego szacunku z mojej strony dla chwili, kiedy Pani Dyrektor Halina Kenarowa poinformowała nas, uczniów ustawionych „na baczność” o śmierci Józefa Wissarionowicza. Kenarowie, stale narażeni, chronili nas od „złego” i „niemądrego”, ocalając dla nas, co było możliwe. Myśleli o każdym z nas osobna, czułem ich myśl o sobie i troskę w każdej chwili niemal. Wielu z nas doświadczyło ich dyskretnej pomocy w różnej formie […] Dziś, kiedy usiłuję być samemu pedagogiem – rzeźbiarzem, staram się ocalić coś z jego metody, która wydaje się być doskonała. Tak widzę ją nadal po latach, kiedy wiem na pewno, że sztuki nie można nauczyć […] Kiedy własnymi słowami mawiam, że tworząc nie warto powtarzać bezmyślnie tego, co już jest, tak jak jest, bo to już jest, to wiem, że tylko Jego wciąż cytuję parafrazując nieco. Wdzięczny Mu jestem za to, że też mogłem być jego uczniem.

Maciej Szańkowski, maj 1996

19 / 20