LAURKA ANTONIEGO KENARA DLA DYREKTOR HALINY KENAROWEJ Z OKAZJI

PIERWSZEGO KOMERSU MATURALNEGO, 1950, TEMPERA NA SZKLE

FOT. JÓZEFINA WALCZAK


… Kładł jabłuszka na złotych talerzach,
wyżej gwiazdki, by świeciły nocą:
sam się dziwił, że tyli świat mieszka
w ordynarnym lipowym klocu.

Potem Antek zaproponował chłopcom, żeby odwdzięczyli się za wiersze tak jak potrafią. Ich dar – gliniany gołąb – stoi do dziś dnia na stole, na którym był napisany „Wit Stwosz”. W notatniku Antka jest jedna uderzająca uwaga: „… W udanym wypadku jest się sobą i nie ma się chandry”. To chyba największa prawda, którą można powiedzieć o nim samym.

Natalia Gałczyńska


Świadomość porażki stwarzała napięcie równie ostre, jak następująca po niej agresja twórcza. Droga była nie zawsze gładka. Podobnie jak droga Jego własnej twórczości. Ostatnie rzeźby są bolesne. Dają świadectwo gorzkim sprawom tego świata. Nękająca choroba. I kamienie rzucane przez tych, którzy lubią trafiać w prosty kręgosłup. Umarł człowiek wielki i uczciwy. Oby ci, którym otwarł serca, nie oślepli.

Tadeusz Brzozowski
„Tygodnik Powszechny” 1959 nr 11


Tak się składało, że prawie zawsze widziałam go chorego – albo na Sobczakówce,  kiedy  leżał  z  obolałym  kolanem,  albo  w  szpitalu

6 / 20